Od przedmiotów codziennego użytku oczekujemy, że – zgodnie z samym określeniem – będą przede wszystkim użyteczne. Mogą też oczywiście dobrze wyglądać i pełnić funkcję dekoracyjną, ale przede wszystkim nie powinny przeszkadzać, wytrącać z porannego pośpiechu, wewnętrznego monologu albo – i tak już przeładowanego – planu zadań do wykonania.
Najlepiej kiedy wszystko – i szklanka, i śrubka, i tysiąc innych niewidocznych trybików naszej codzienności – jest na tak zwanym swoim miejscu. Rolą mistrzów drugiego planu jest dyskretne stanie i czekanie, a w razie potrzeby – uczynne wypełnianie obowiązków.
Nie tym razem.
– W ramach kampanii “Dbamy o lepszą codzienność” zaprosiliśmy polskich projektantów do stworzenia serii przedmiotów codziennego użytku, które będą inspirować do zatrzymania i chwili namysłu na co dzień – opowiada Katarzyna Batko – Tołuć z zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
Sieć Obywatelska działa po to, żeby „wzmacniać w obywatelach poczucie, że mają prawo dowiadywać się, jak funkcjonują władze oraz instytucje publiczne, a także wpływać na podejmowane przez nie decyzje i sposób gospodarowania publicznym majątkiem (m.in. pieniędzmi z podatków). (…) W sytuacjach, gdy urzędy nie szanują praw obywateli, udziela pomocy prawnej. (…) tematy zna zarówno z perspektywy stolicy, w której tworzone są przepisy, jak i niewielkich ośrodków, gdzie prawo to się stosuje (bądź nie).”
Krzywa szklanka, która wywołuje złudzenie, że za chwilę się przewróci (projekt: Agnieszka Bar), lustro z paskami nadrukowanymi na tyle gęsto, żeby nie móc przejrzeć się w przelocie (projekt: Studio Szpunar) i czajniczek do parzenia herbaty z przesuniętym uchwytem – niby nieznacznie, ale wystarczająco, żeby zmusić nadgarstek do wykonania nietypowego ruchu (projekt: Jan Kochański). Trzy zwyczajne przedmioty codziennego użytku, które za sprawą minimalnych modyfikacji chcą wyprowadzić nas z równowagi. Tyle, że nie tej rozumianej jako wewnętrzny spokój, tylko tej kojarzącej się bardziej z bezruchem, stagnacją, przyzwyczajeniem, które za bardzo rozleniwia.
– To przedmioty estetyczne, funkcjonalne, ale też – celowo – nieidealne. Ich niedoskonałość ma za zadanie przypominać ich właścicielom każdego dnia, że zastanawiając się nad tym, co wokół nas nie działa idealnie i dostrzegając rzeczy warte poprawy, możemy aktywnie zmieniać naszą rzeczywistość – wyjaśnia Batko-Tołuć.
Promocja społeczeństwa obywatelskiego poprzez przedmioty codziennego użytku to na pierwszy rzut oka dość nietypowe połączenie. O ile łatwo wyobrazić sobie, w jaki sposób skumulowana rzeczywistość odciska ślad na niewinnej porcelanie (podobno już nawet powstają Festiwale Tłuczenia Talerzy;)), o tyle odwrotna relacja, w której to nasze domowe rzeczy wpływają na świat – wydaje się bardziej abstrakcyjna. Jak to możliwe?
– Sieć Obywatelska zgłosiła się z briefem „chcemy w nietypowy sposób opowiedzieć o działaniach strażniczych i osobach w nie zaangażowanych”. Zadanie projektantów polegało na stworzeniu „celowo nieoptymalnego” przedmiotu inspirowanego działaniami tzw. strażników, czyli lokalnych aktywistów, którym jakość życia i otoczenia nie są obojętne – opowiada Marcin Talarek / IRL, autor kampanii.
– W swojej pracy zajmuję się wyszukiwaniem błędów w przedmiotach. Szukam punktów, które można poprawić, które mogłyby działać lepiej – mówi Jan Kochański. Zaprojektowany przez niego czajnik zachowuje pełną funkcjonalność, ale jednak nie działa idealnie, żeby przypominać użytkownikowi, że zawsze można coś zmienić. – Projekt jest po to, żeby zwrócić naszą uwagę na fakt, że tak jak możemy kreować naszą prywatną rzeczywistość, możemy też poprawiać to, jak działamy jako społeczeństwo, jako obywatele.
Pan Wojciech, strażnik, z którym spotkała się Agnieszka Bar, działa, bo „wydaje mu się, że ludzie pewnych rzeczy nie zauważają albo nawet nie chcą ich widzieć”. – Wierzę w to, że to, co nas otacza, wpływa na jakość naszego życia i że czasem przedmiot potrafi pokierować naszymi myślami i mieć wpływ na decyzje, które podejmujemy – przyznaje projektantka. – W moim odczuciu główny cel kampanii to skłonienie ludzi do refleksji o tym, że to, co oczywiste wcale oczywiste nie jest. I że często można to przeprojektować.
Bardzo lubię tę kampanię za kilka zupełnie różnych aspektów.
Za to, że zaciera granicę między strefami oddzielonymi progiem domu. Za delikatne przypomnienie, że żyjemy i prywatnie, i społecznie, więc próba omijania rzeczywistości szerokim łukiem na dłuższą metę jest mało trafionym pomysłem. Za przeniesienie popularnej ostatnio kategorii uważności z perspektywy indywidualnego JA w zbiorowe MY.
Za to, że powstałe w ramach kampanii przedmioty wytrącają z przyzwyczajenia. Bo – niezależnie czy faktycznie sprowokują kogoś do zmiany, czy przeciwnie: będą najlepszym dowodem na to, że niedoskonałe też może być piękne, – nie da się ich używać bezmyślnie.
Za to, że będąc kampanią społeczną, nie straszy, nie wymachuje palcem i nie szantażuje emocjonalnie. Gra na zupełnie innej strunie niż większość przedstawicieli tego formatu (Talarek chyba w ogóle lubi bawić się tym gatunkiem – obejrzyjcie na przykład „Bardzo dobre maniery” [tutaj dodatkowe, nieco surrealistyczne video] albo inne kampanie, w które był zaangażowany).
Za to, że trochę między słowami opowiada o procesie zmiany, która często (nie tylko dzisiaj) kojarzy się z gwałtownością, z jakąś wielką, głośną rewolucją, a w gruncie rzeczy to zdarzenie jest rozciągnięte w czasie i w ciszy (zupełnie jak te szklanki stojące na co dzień na kuchennej półce). Pomału kiełkuje i powoli kumuluje się – tak samo cierpliwie, jak nieuchronnie.
I w końcu za to, że od niedawna wszystkie przedmioty można nie tylko oglądać na wystawach, ale też kupić. Po co? Każdy znajdzie inny pretekst. Jedni, żeby stymulować / pielęgnować swoją społeczną wrażliwość i zaangażowanie. Inni, żeby mieć „totem” motywujący do bardziej osobistych refleksji. A jeszcze kolejni po prostu dlatego, że im się podoba (ale i tak zrobią światu dobrze, bo pieniądze ze sprzedaży idą na kolejne projekty i działalność Sieci Obywatelskich).
I trochę też za to, że każdy z argumentów powyżej można osadzić w aktualnym, zagmatwanym polskim kontekście, ale wcale nie trzeba.
***
NAJWAŻNIEJSZE: wszystkie przedmioty można kupić online: http://siecobywatelska.pl/sklep/. W Warszawie też stacjonarnie w Resecie (ul. Puławska 48).
Jeśli jesteście zainteresowani współpracą przy projekcie (punkt sprzedaży, informacji, pomysł na kolejny przedmiot w kolekcji), kontaktujcie się z Roksaną Maślankiewicz (roksana.maslankiewicz@siecobywatelska.pl), która koordynuje akcję po stronie Stowarzyszenia.
Tutaj możecie poznać bliżej organizację Watchdog i sylwetki „strażników”.
A tu projektanci opowiadają o swoich realizacjach (pod każdym z projektów dodatkowo nagranie ze strażnikiem, którego społeczna działalność była inspiracją dla pracy kreatywnej).
aaa says:
Świetna realizacja i super pomysł! Chyba kupię do naszej firmy i pokażę pracownikom :-)
—
Katarzyna Batko-Tołuć says:
Przepraszamy, że nie wychwyciliśmy Pańskiego komentarza wcześniej. Bardzo zapraszamy do sklepu http://siecobywatelska.pl/sklep/, do nas do biura lub w weekend 3-4 grudnia na Targi Rzeczy Ładnych, Pl. Małachowskiego 2 w Warszawie.
—