Co sprawia, że ekscytujemy się nowymi wynalazkami technologicznymi? Z jakiego powodu poddajemy się obsesji na punkcie 50-letniego krzesła ze sklejki? Co mówi o nas skłonność do gromadzenia przedmiotów i czy aby na pewno bezwarunkowo ich potrzebujemy?
Dla Gary’ego Hustwita, dokumentalisty, pytania okazały się na tyle istotne i fascynujące, że w poszukiwaniu odpowiedzi zrealizował film. Objectified (2009) to druga część z trylogii dokumentów o szeroko pojętym dizajnie. Pierwszym filmem była Helvetica (2007, o kulturze wizualnej, szczególnie projektowaniu graficznym i typografii), ostatnim – Urbanized (2011, o planowaniu miejskiej przestrzeni). Tytuł nawet bez ingerencji polskich dystrybutorów wymyka się jednoznacznym interpretacjom. W pierwszej kolejności „objectified” kojarzy się z negatywnie zabarwionym uprzedmiotowieniem, ale twórcom filmu bliższy jest inny kierunek myślenia. Chodzi tu bardziej o zobiektywizowanie, nadanie czemuś abstrakcyjnemu realnej formy istnienia (tak jak na przykład rzeźba jest namacalnym przejawem kreatywnych zamysłów artysty).
W potocznej opinii dizajn często jest mylnie sprowadzany do powierzchownej atrakcyjności przedmiotu, czasami utożsamia się go z produktami premium. Tymczasem występujący w Objectified projektanci (m.in.: genialny w swojej prostocie Dieter Rams, Naoto Fukasawa, bracia Bouroullec, Marc Newson, Karim Rashid), dyrektorzy i konsultanci kreatywni (Tim Brown z IDEO, Jonathan Ive z Apple, Chris Bangle z BMW) oraz kuratorzy i krytycy dizajnu (Paola Antonelli z nowojorskiego MOMA i Rob Walker z New York Times Magazine) przypominają, że dobrze zaprojektowane przedmioty (a także usługi) mają sens dużo głębszy niż tylko estetyczny czy komercyjny. Ich rolą jest upraszczanie i usprawnianie naszej codzienności, rozwiązywanie już zaistniałych lub dopiero mogących nastąpić problemów.
Odsłaniając proces projektowania i fascynujące szczegóły ukryte w projekcie zarówno japońskiej wykałaczki, jak i ekskluzywnego samochodu, rozmówcy Hustwita uświadamiają, że dizajn dotyczy nas wszystkich, a nie tylko pasjonatów, czy studentów kierunku. Skoro jesteśmy konsumentami, powinniśmy wiedzieć, jakie oczekiwania stawiać projektantom i na co zwracać uwagę, żeby z gigantycznej masy wyprodukowanych towarów wybrać te faktycznie wartościowe, poprawiające jakość naszego życia. Jeśli stajemy bezradni wobec przedmiotu codziennego użytku, jeśli złościmy się, że nie współpracuje z nami tak, jakbyśmy tego oczekiwali, to znaczy, że został źle zaprojektowany. Jeśli błądzimy w dużym budynku, to znaczy, że system nawigacji wizualnej został źle zaprojektowany. Jeśli na stronie internetowej nie możemy szybko i sprawnie odnaleźć potrzebnych informacji, to znaczy, że została źle zaprojektowana.
Hustwit zamiast moralizować, jak bardzo jesteśmy zniewoleni przez produkty, woli dowiedzieć się, jakie idee i założenia materializują się (a przynajmniej powinny) w dobrze zaprojektowanych przedmiotach, w przedmiotach, które budzą nasze zainteresowanie. Dzięki tak ustawionej perspektywie wyłania się wątek, który wydaje mi się w „Objectified” najciekawszy: zmieniająca się relacja między nami, konsumentami a kupowanymi i używanymi przez nas przedmiotami, a pośrednio także ich projektantami i wytwórcami. Jesteśmy coraz bardziej (samo)świadomi i coraz mniej podatni na marketingowe zagrzewki do boju typu „Musisz to mieć. Must have!”. Interesują nas tylko te przedmioty, które mają znaczenie i które są realnie potrzebne (niekoniecznie praktyczne – potrzeby emocjonalne są także realne). Produkty autentyczne.
Zdajemy sobie sprawę z nadmiaru rzeczy, więc staramy się zapanować nad nimi, jednocześnie uzdrawiając wzajemne relacje. Szukamy w przedmiotach sensu. Pragniemy je mieć nie dla samej satysfakcji posiadania czy lśniącego opakowania, ale dlatego, że uwodzi nas sposób myślenia projektanta, jego inteligencja, kreatywność i społeczna wyobraźnia. Stawiając projektantom wysokie wymagania podnosimy poprzeczkę także samym sobie: wiemy już, że będziemy ponosić konsekwencje swoich konsumenckich wyborów i dlatego dokonujemy ich starannie, a przede wszystkim świadomie.
* oryginalny tekst został opublikowany przez redakcję Forbesa, tutaj zamieszczam lekko zmodyfikowaną wersję